Polska kultura słynie z wielu zwyczajów i tradycji. Jedne są już dawno zapomniane, zaś inne przetrwały do dzisiaj. Pochodzenie zwyczaju Katarzynek podobnie jak Andrzejek nie jest do końca znane. Jedni uważają, że to przedchrześcijański zwyczaj, a drudzy, że jest związany ze św. Katarzyną Aleksandryjską.
Święta Katarzyna z Aleksandrii jest patronką kawalerów szukających najlepszej kandydatki na żonę. W Katarzynki, czyli w wigilię dnia św. Katarzyny, 24 listopada, chłopak przed położeniem się spać wkładał pod poduszkę karteczki z imionami dziewcząt. Podczas Katarzynek istotną rolę odgrywały także sny. Wedle ludowych zwyczajów, gdy mężczyźnie przyśniła się kura, to oznaczało, że spotka pannę. Jeśli to była czarna kura, to oznaczało wdowę. A gdy, w śnie wyjawi się kura z kurczętami, to zwiastowało wdowę z dziećmi. Za dobry znak uważano sen o sowie, za zły omen sen o czarnym lub siwym koniu – oznaczało to bowiem starokawalerstwo. Mężczyźni podkładali też elementy kobiecej garderoby lub ptasie pióro mające sprowadzić proroczy sen o przyszłej narzeczonej. Stąd wzięło się porzekadło: „W noc świętej Katarzyny pod poduszką są dziewczyny”. Rano spod poduszki wyciągał karteczkę z imieniem przyszłej żony. W tym dniu wstawiano również do wody gałązki czereśni albo wiśni. Jeżeli zakwitła ona na Boże Narodzenie kawaler mógł być już pewny, że niedługo się ożeni. Zwyczaj Katarzynek został stopniowo wyparty i zapomniany przez zwyczaj Andrzejek, który pojawił się po raz pierwszy na ziemiach polskich w XVI wieku. Co ciekawe, Andrzejki mogą wywodzić się już z czasów starożytnej Grecji.
Według tradycji św. Andrzej Apostoł opiekuje się zaś pannami, które szykują się do zamążpójścia. W wigilię jego święta, 29 listopada, dziewczęta spotykały się wieczorem i próbowały się dowiedzieć, czy uda im się w najbliższym czasie znaleźć męża. W tym celu puszczały na wodę świeczki umieszczone w łupinach orzecha z przymocowanymi karteczkami, na których wypisane były imiona chłopców i dziewcząt. Te pary, które się spotkały, mogły myśleć o małżeństwie. Wróżono również z kubków lub talerzy. Polegało to na losowaniu ukrytych pod kubkami przedmiotów symbolizujących ożenek, przypływ majątku, dobrą pracę. Dziewczęta wyciągały różne przedmioty, jeżeli trafiły na pierścionek oznaczało to, ze wyjdą za mąż, jeśli zaś trafił im się różaniec lub książeczka do nabożeństwa, oznaczało to, że pójdą do klasztoru, a listek lub kwiatek wiązał się z pozostaniem „starą panną”.
Najbardziej popularną zabawą było lanie na wodę roztopionego wosku lub ołowiu. Z kształtu zastygłego z wosku starano się odczytać przyszłość. Panny, podobnie jak kawalerowie w Katarzynki, również wkładały karteczki z imionami chłopców pod poduszkę. O kolejności wychodzenia za mąż dziewczęta mogły się dowiedzieć na dwa sposoby. Pierwszym było wpuszczenie do izby psa, któremu panny podawały różne smakołyki. Ta dziewczyna, od której zjadł najpierw, maiła pierwsza wyjść za mąż. Drugi sposób to rozsypywanie ziarna na podłodze i wprowadzanie koguta. Pierwsza w kolejce do zamążpójścia była ta dziewczyna, spod której nóg kogut wydziobał zboże w pierwszej kolejności.
/Tomasz Radzik – redaktor sekcji historycznej/